Rano ok. 10 wyruszamy w góry do położonego dość wysoko kolejnego skalnego kościoła. Po ok. 1km. chcemy z Waldkiem zawracać, bo zaczyna się robić stromo i perspektywa 2-3 godzinnego marszu wcale nam się nie uśmiecha. Jednak po namowach chłopaków ruszamy dalej. Po 2,5godz. marszu docieramy do celu. Bilety 50B./os. W drodze powrotnej wchodzimy do chłopskiej chaty na "kawę". Mieszka w niej małżeństwo z 5 dzieci. Kawa jest chyba robiona z grochu i smakuje ohydnie, ale wypijamy po dwie filiżanki. Robimy zdjęcia, dajemy trochę pieniędzy, z których bardzo się cieszą i schodzimy na dół. W Lalibeli idziemy z chłopakami coś wypić i po raz drugi chcemy zwiedzić st.Georg. W czasie gdy my z Waldkiem zwiedzamy Yayo dostaje w głowę kamieniem od jakiegoś starszego chłopaka. Robimy mu opatrunek, a potem idziemy razem na kolacje.