Przed 5 pojechaliśmy taksówka na dworzec autobusowy (40B). Autobusem jedziemy do 18. Po drodze psuje się i naprawa trwa ponad godzinę, ale nikt się nie denerwuje, wszyscy cierpliwie czekają, my też."Przy stworzeniu świata Bóg dał Europejczykom zegarki, a Etiopczykom czas". W Arba Minch chłopak z dworca prowadzi nas do hotelu "Fares Pension" (100B za dwójkę).Jest woda, ale nie ma prądu. Doprowadzamy się do porządku i idziemy na kolację, niedaleko na rondzie jest fajna knajpka z ogródkiem.Trochę tam siedzimy, jemy gulasz z chlebem, nawet niezły i wracamy do hotelu.