Do Nha Trang przyjeżdżamy o szóstej rano. Autobus zatrzymuje się przy biurze podróży. Zostawiamy plecaki i idziemy na pobliską plażę. Po drodze wstępujemy na śniadanie. Na plaży bierzemy dwa parasole z leżakami po 100K i odpoczywamy do popołudnia. Pogoda wyśmienita, świeci słońce i jest upalnie. Woda w morzu bardzo ciepła. Po plażowaniu najpierw spacerujemy nadmorską promenadą, a później idziemy do miasta. Chodzimy po kilku najbliższych ulicach.Na sklepach i restauracjach bardzo dużo napisów po rosyjsku, zresztą rosyjskich turystów widać tu na każdym kroku. Kupujemy kilka drobiazgów w sklepie z pamiątkami, w którym obsługa zwraca się do nas również po rosyjsku. Wychodzi na to, że Nha Trang to taki rosyjski kurort. Mijamy restaurację w której ogrodzie właśnie grillują krokodyla i węże. Wstęp 300K i można jeść do woli. Ja jem jednak giros na ulicy za 50K. O 19 ruszamy kolejnym nocnym autobusem do Hoi An.