Wstałem bardzo wcześnie. Kiedy reszta grupy spała, ja już o szóstej rano piłem kawę w pobliskiej knajpce. Siedząc na ulicy podpatrywałem mieszkańców Hue, którzy tak jak ja pili poranną kawę i jedli śniadanie. Około 7.30 wróciłem do hotelu. Po śniadaniu, które zjedliśmy już we czwórkę, wyszliśmy do miasta. Wałęsaliśmy się po okolicy robiąc drobne zakupy. Wróciliśmy około południa i kilka godzin spędziliśmy przy hotelowym basenie. Wieczorem wyszliśmy na nocny targ przy rzece, odwiedzając po drodze bar DMZ. Bar nawiązujący tematyką do Strefy Zdemilitaryzowanej, w którym pełno zagranicznych turystów. Na targu Becia kupiła kapelusz, a my z Łukaszem za parę groszy próbowaliśmy lokalnych potraw ze stoisk, których tu sporo.