Po dość imprezowej nocy wstajemy nawet wcześnie, tak koło siódmej. Śniadanie bardzo dobra, szwdzki stół, dania na ciepło, kawa, herdata, soki. Wszystko pyszne, zresztą wogóle hotelik fajny. Brilliant Sajgon Hotel, schowany między ulicami Pham Ngu Lao a Bui Vien, a więc w centrum dzielnicy backpackerskiej. Po śniadaniu wychodzimy z Łukaszem poszwędać się po okolicy. Trafiamy na targowisko Cho Thai Binh, mnóstwo owoców, warzyw, ryb i owoców morza wszelkich gatónków robi wrażenie. Wracamy po Beatę i Sylwię. Ruszamy zwiedzać. Najpierw Muzeum Pozostałośco Wojennych, pieszo jakieś 15 minut. Po drodze trzeba przejść kilka ruchliwych ulic, to zawsze są emocje, ale jest sposób. Trzymamy się przechodzących miejscowych, ha, ha. Wstęp do muzeum 15k. Na placu przed budynkiem amerykański sprzęt wojskowy z czasów II wojny indochińskiej. Wewnątrz budynku eksponaty z akcentem na popełnione przez amerykanów w czasie wojny zbrodnie. Idziemy w kerunku katedry Notre-Dame mijając po drodze Plac Reunifikacji zwany też Placem Niepodległości. Katedra jest zamknięta, tak że obfotografowujemy ją tylko z zewnątrz. Na przeciwko, po drugiej stronie ulicy jest poczta zaprojektowana przez Gustawa Eiffela, tego od wieży w Paryżu. W środku na centralnej ścianie duży portret Cho Chi Minha. Wypisujemy pocztówki i wysyłamy. Nie pamiętam dokładnie, ale koszt znaczka jest chyba trzy razy większy niż kartki. Pocztówki kosztują od 6k dongów. Wychodzimy z poczty i kierujemy się w stronę targu Ben Thanh. Przy pomocy aplikacji HERE trafiamy bezbłędnie na food street. Fajna aplikacja, działa bez netu, ale najlepiej wgrać sobie wcześniej mapę odpowiedniego państwa.Jemy co nieco, wybòr dań dość spory, ale mam wrażenie, że to wszystko tak pod turystòw. Potem przechodzimy jeszcze przez środek hali targu Ben Than, Sylwia z Łukaszem kupują kapelusze i owoce w kawałkach na zafoliowanej tacce. Jak się niebawem okazuje owocòw tylko na pierwszy rzut oka jest sporo, leżą bowiem na skòrkach, ktòrych gdy tacka jest zafoliowana nie widać.Ha, ha, następnym razem kupimy owoce w całości.
Idziemy w kierunku hotelu. Robi się ciemno i zaczyna padać. Znajdujemy bar na dachu jednego z hoteli przy Bui Vien, wstępujemy napić się i popatrzeć na Sajgon nocą.
Wracamy do hotelu, pakujemy się. Jutro jedziemy do Vinh Long.